12 kwietnia 2013

po holendersku

Będąc trzy lata temu w Holandii na rowerach, pamiętam, że bardzo spodobał mi się ich weekend w wydaniu rodzinnym. Otóż w piątek albo sobotę ruszają całe rodziny na rowerach, z namiotami bądź bez, z dziećmi w przyczepkach, albo fotelikach, z sakwami, koszami jedzenia. Wyjeżdżają z dużych miast na wieś, na campingi, również takie rodzinne, gdzie nocują bądź w namiotach, bądź w chatkach drewnianych, zresztą kapitalnie urządzonych w środku. Sami z nich korzystaliśmy jak przystało na zmarzluchów z Polski, bo oni raczej z chłodem nie mieli problemu, my w polarach oni w krótkich spodenkach. Trudno nawet było zarezerwować w maju taką chatkę, bo miejscowi z tego intensywnie korzystają. Architektura tych prostych chatek była bardzo przyjemna, materiały naturalne, zwykle drewno i to surowe, pachnące. Przeglądając ostatnio portale znalazłam rodzinny domek holenderski i przypomniał mi się tamten wyjazd. Tutaj domek jest autorski, znacznie większy i dopracowany bardziej, ale oddaje klimat dobrej holenderskiej architektury weekendowej ukrytej w zieleni.
Projekt biura ONIX.





2 komentarze: